Komentarze: 1
Uff... właśnie wróciłam do domku :) Trochę późno, właściwie to powinnam być już godzinę temu, ale angel miała dziś dyżur uczniowski, a potem...
Zaraz, zaraz ^^ pewnie chcecie wiedzieć, co to jest dyżur uczniowski w mojej szkole, prawda? :P Na pewno CHCECIE wiedzieć... a jak nie chcecie... to i tak posłuchajcie! :D
A więc każdy uczeń mojej szanownej szkółki przynajmniej raz w roku ma tzw. dyżur uczniowski. To znaczy, że:
1) trzeba się wyglancować i przyjść w mundurze galowym >.< (no co, szkoła elitarna to i mundurki są :)
2) ma się na głowie całą szkołę i jej uczniów tzn: pilnować porządku, zamykać i otwierać szatnie w gimnazjum i liceum, przyjmować i podejmować gości, jak ktoś czegoś nie wie, to pokierować... co tam jeszcze, ach tak kredę wydawać, zapisywać spóźnionych i odwiedzających, gasić i zapalać światła, zamykać drzwi... kupa roboty! I na dodatek trzeba o wszystkim pamiętać >.<'
3) ale za to nie ma się lekcji :P i siedzi się przy specjalnym stole zaraz przy wejściu :)
Tak więc, nudzić się nie nudziłam. Koleżanki o mnie dbały, oj tak tak... na pierwszej lekcji pisałam sprawdzian (cóż, nie ominęło mnie...), na następnej miałam względny spokój. Na trzeciej przepisywałam lekcje, na czwartej i piątej napisałam chyba z siedem prac na łacine >.< (oczywiście każdą musiałam inaczej, bo by się Bunia - pani od łacińskiego :P - kapnęła) Oczywiście mój list po łacinie był i tak najlepszy :P Bunia powiedziała, że stosuję formy, które są ponad poziom :D niestety dostałam tylko 5, bo wkradło się do mojej pracy kilka błędzioszków deklinacyjnych. Ale to i tak dobrze prawda? ^^ Na następnej lekcji, czyli szóstej, rysowałam pracę dla Anki na biologię, i przepisywałam zeszyt od polaka........... dopiero na siódmej lekcji mogłam odetchnąć i dokończyć mój projekt do "Weiss"... wreszcie go skończyłam. Nom, a potem ludziska chyba z pół godziny do szatni ściągali >.< Ja już nie wiedziałam gdzie iść - najpierw do liceum, czy najpierw do gimnazjum? :/ w końcu poszłam na piętro do licka, uprzednio otworzywszy szatnię dla gimka :P ach, moja pomysłowość!! Na pięterku dopadł mnie wicek gimnazjum (odpowiedział mi jak powiedziałam mu "dzień dobry"!!!!!!!), a potem wicka liceum, od którego dostałam pochwałę :P łaaał pochwała wicedyrektora *^^*
Tak więc dopiero coś po 15.00 udało mi się ze szkoły wyjść. Oczywiście uciekł mi autobus... - .-', dlatego musiałam sporo drogi nałożyć, a na drugim przystanku też mi autobus zwiał XD a następny się spóźniał już 5 minut. I tam.......
Dostrzegłam pewnego jegomościa. No raczej go poczułam najpierw, bo palił petę, a ja mam bardzo wyczulony węch, zwłaszcza na papierosy!!!! Zaczęłam mu się przyglądać...
Niskie, zaniedbane, grubości średniej ;), nóżynki krótkie, czarna czapencja na głowie, kurtka troche połatana, spodnie - szkoda słow... nie wspominając o butach! Od razu rzucały się w oczy jego tiki nerwowe: coś tam do siebie szeptał, obgryzał paznokcie, liczył na palcach, łaził to tu to tam i z powrotem XD (że też się nie zmęczył). Wściekam się, bo ten autobus spóźnia się już chyba z 10 minut!! Tak więc miałam dużo czasu obserwować wyżej wymienionego jegomościa....
Nareszczie!! Pośpieszny linii "S" nareszcie raczył się zjawić! Śledzę "mojego" człeczka. Oby tylko nie wsiadł do trolejbusu!! Zresztą jakby wsiadł, to ja też wsiąde, co mi tam =p! Ale uwaga uwaga, kieruje się do "S"!! Ja za nim. Niestety autobus był tak zapchany, że musiałam wsiąść drugimi drzwiami - on pierwszymi.
Chcąc nie chcąc musiałam oprzeć się o jakiegoś gostka :P ^^ Oczywiście wciąż starałam się nie tracić tajemniczego jegomościa. Zaczęłam rozmyślać, czemu on mnie tak interesuje. Przecież brzydki jak cholera XD Nagle doznałam olśnienia! Artur!! Przecież on wygląda jak mój Artur!! Artur z "Weissa". Ta sama niskość, zaniedbanie, siateczka blizn na twarzy, zgarbiona sylwetka... Uwaga, zdjemuje czapkę... TAK!! Blond włoski :D jak Artur ^^ mogłyby być troszkę jaśniejsze ale co tam :D Rany, on naprawdę wygląda jak Artur...
Niestety gościk wysiadł na przystanku Gdynia-Chylonia (nie centrum tylko ten drugi :). Ale co widziałam to widziałam!! :D Ha.
Ciekawe spotkanie ^^ Będę miło wspominać.
A zaraz jak przyjechałam do domku, to poczułam że jestem obrzydliwie głodna XD w końcu zapomniałam kanapek!! Jednak nie dane mi było zjeść upragnionego obiadu, bo musiałam lecieć na pocztę, a potem do przychodni po wyniki badania krwi. Ech, w sumie to teraz żałuję, że nie poszłam na to USG, bo chyba mi się znów pogarsza :/
No ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze *^^*
Pozdrawiam! :D Przepraszam, chyba się troszkę rozpisałam...