Najnowsze wpisy, strona 1


paź 17 2004 Miłość - czyli nigdy nie wiesz kiedy,...
Komentarze: 1

Bo to wszystko jest jakieś strasznie pokomplikowane. Im mniej chcesz tym większe prawdopodobieństwo, że to się stanie...

Mówią - jak grom z jasnego nieba. I tak jest... Nie znasz dnia, ani godziny, ani nawet osoby. Nie wiesz nic. Bo to jest nagłe, niepewne, niewiadome.

A gdy to już przyjdzie - czujesz się okropnie. Teraz miałeś plany, myślałeś zrobić to, czy owo... ale nie możesz, bo... i tu nie powiesz przecież "bo się zakochałem" - kto zrozumie? I nie chcesz tego, nie dopuszczasz do siebie myśli, że właśnie ktoś wpadł Ci w oko. Nie, to niemożliwe... dlaczego teraz, dlaczego ten lub ta, dlaczego właśnie ja...

I tych pytań jest wiele, wiele... ale co masz zrobić? Pozostaje Ci to tylko zaakceptować. Ani z tym nie wygrasz, ani nie zapomnisz. Musisz to przyjąć i żyć z tym. Jak z jakąś chorobą... A przecież miłość nie jest zła.

Często myślisz, że jest, bo rani, bo komplikuje, bo rozkojarza... A miłość nie jest zła. Dobra też nie; jest całkowicie bezstronna. Przypatruje się Tobie z boku, aby w pewnym momencie zapukać do drzwi Twojego serca, czy tego chcesz czy nie. I musisz ją wpuścić, nie pozwolisz jej chyba stać na deszczu? Zrób to; nie bój się, że okaże się nieporządanym gościem. Wpuść ją, pokaż jej siebie.

Dobrze. Udało Ci się już to zaakceptować. Jeszcze trochę się buntujesz, ale... w sumie nie możesz już nic zrobić. To przyszło. I musisz to przeżyć. A może... może coś z tego będzie...? - myślisz czasem. Czasem ogarnia Cię bezsens - nie, na pewno nie... A zaraz potem - a może jednak?! Czemu nie!

A jak to się potoczy, to tylko Bóg wie... Tylko nie miej potem do Niego pretensji, że coś nie wyszło. Tak po prostu musiało być... Nie smuć się. Widać musiałeś to przeżyć, poczuć. Widać taka była Jego wola - tym razem nie wyszło, wyjdzie następnym! Nie martw się. Zaakceptuj to.

PS: Notka ta dedykowana jest mojej niedawno zaakceptowanej miłości.

PS2: AGUŚ!! USZY DO GÓRY!!! Z TYM DA SIĘ ŻYĆ!! Nie martw się! Jestem przy Tobie, cokolwiek by Ci się nie działo! Nie martw się - damy radę :] !! Będę Ci pomagać na miarę moich możliwości, wszystko da nam się pogodzić. I mojego Ciapka i Twojego kochanego, i zajęcia, i ten układ, i lekcje, nic się nie bój, Twoja przyjaciółka ze wszystkim sobie poradzi :))))

angel_of_fanelia : :
paź 04 2004 Uwierz w siebie w końcu!
Komentarze: 1

"(...) wyglądasz mi na kogoś, kto się łatwo nie poddaje, nie zraża niepowodzeniami"

Nie zraża... ale głęboko je przeżywa.

"(...) jednak nadal uważam, że potrafisz stawić czoło wyzwaniom..."

A potrafię... Już tyle ich było. Wiele było porażek, ale też wiele zwycięstw. I choć bardzo przeżywam każde niepowodzenie to powiem jedno: jestem z siebie dumna. A tak xD Każda porażka jest na swój sposób zwycięstwem nad samym sobą, każda jest nowym doświadczeniem i lekcją. Nawet jeśli przegram... cóż się właściwie stanie? Chwila goryczy, dwie łzy, frustracja i moment złości. A dalej? Zacięcie, spokój i stanowcze pokonanie trudności. Wiara. Ufność, nadzieja, że się uda. I udaje.

Nie od razu... nie spieszę się. Nie uda się dziś, uda się jutro! Trzeba tylko próbować. Będę cierpieć jeszcze wiele razy, zarówno fizycznie jak i psychicznie, ale to nie jest powód, żeby się załamywać i zaprzestać próbie pokonywania samego siebie. Trzeba tylko próbować. Nie zatrzymywać się, nie patrzeć wstecz [tam jest tylko las], nie na innych [przegrają czy nie], nie na boki [samochód, pisk, pies], lecz przed siebie [gdzie wzrok codzienności nie sięga]. Tym razem się udało.

"(...) gdybym nie podejmował ryzyka, nigdy bym nic nie osiągnął, dla siebie i dla was."

Pewnie, że się boję... nigdy nie wiadomo, co kryje się za zakrętem. Ale to nie jest wystarczający powód, by rezygnować. Biegiem, przed siebie, dalej, galopem! Teraz jest czas stawić temu czoło, teraz, nie jutro, nie za dwa dni, teraz, dalej!

I podnoszę się ósmy raz. I podniosę dziewiąty, dziesiąty i czterdziesty.

PS: Chcę podziękować T. za dzisiejszą rozmowę (m.in. kilka powyższych cytatów), S. za naukę, jaką mi dał, J. za wszystko, co mi pokazała na swój własny sposób.

Chcę przeprosić J. za to, że przeze mnie musiała przeżyć tak wielki strach, złość, a następnie zawieść się na osobie, której z wielkim trudem zaufała. Przepraszam, to nie było celowe; przez moją nieuwagę i mój sposób postrzegania spraw (tak inny od Twojego!) nie doszłyśmy do pełnego porozumienia i stąd to wszystko. Obiecuję Ci, że odtąd będę dużo bardziej uważna w naszych kontaktach i już nigdy nie pozwolę Ci się mnie bać. Kocham Cię i nie skrzywdzę.

angel_of_fanelia : :
wrz 04 2004 D.N.O.
Komentarze: 1

Ja. Kryję się w cieniu, warczę zza zwalonych drzew, przemykam cicho wśród nocy, tak, by nikt nie widział... by nikt nie wiedział, kim jestem...

A jestem niczym. Niczym są moje tępe pazury, niczym ostre kły, które potrafią jedynie rozdzierać i niszczyć, a tak są bezużyteczne, gdy ktoś pysk zwiąże liną... Niczym jest moje ciało, sztywne i poranione kijem. Niczym jest moja dusza, zalękniona i nieufna.

Ja.

Wilk.

Leżę teraz w klatce i patrzę przez grube kraty. Widzę ponury, szary pokój. Nie ma w nim nic, prócz zakurzonych sprzętów. A tuż pod sufitem jest małe okienko. Delikatne, jasne światło sączy się do pokoju, lecz nie potrafi rozproszyć mroku, panującego w pomieszczeniu.

Gdybym tylko mógł wyjść z klatki... doskoczyłbym do okienka i wyczołgał się przez nie. Ale klatka jest zamknięta. Gdzieś tu musi być do niej klucz.

Tylko gdzie?

Ja.

Wilk.

Ciche zwierzę z najgorszą opinią. Kiedyś byłem wolnym i dumnym królem natury - teraz zwyciężony, leżę na dnie zamkniętej klatki. Byłem szczęśliwy i nie pokonany. Lecz teraz nie mogę zrobić nic. Jestem całkowicie bezradny. A nikogo przecież nie obchodzi los zwierzęcia. Czym jest zwierzę? Niczym.

A byłem wilkiem... Kim jestem teraz?

Ja. Cień dawnego istnienia. Zagubiony wśród cieni innych podobnych mi istot, unoszących się w ciężkim powietrzu mrocznego pokoju. Leżę w zamkniętej klatce. I nie wiem już co było, co jest, co będzie... Już nic mnie nie obchodzi... Odchodzę powoli... w milczenie... w cień... jeszcze chwila i... dołączę... do... do...

angel_of_fanelia : :
sie 31 2004 Wyśmienity nastrój ^o^ !
Komentarze: 3

Po wczorajszym dole mam dziś super nastrój ^_^ Byłam wreszcie na koniach po długiej przerwie *^^* Tak się cieszę!! I akurat pogoda dopisała :D I zdrówko ^^

Dziś miał być wielki dzień, bo to miała być moja pierwsza praktyczna lekcja PNH. Po raz pierwszy moja zdobywana przez miesiąc wiedza teoretyczna mogła zostać wcielona w życie...

Ale zanim to się stało musiałam dojechać do stadniny rowerem _-_ nie byłoby w tym nic złego, bo lubię jeździć na rowerze i codziennie zresztą jeżdżę, gdyby nie to, że od stajni dzieli mnie 11 km - które trzeba przejechać CAŁY CZAS POD GÓRKĘ!!!!!!! aj aj... (za to z powrotem jedzie się prawie 3 razy krócej :p). Jakoś przetrzymałam, chociaż prawie się zaczęłam w pewnym momencie dusić :/ Z moim oddechem jeszcze nie najlepeij, ale się udało :D Cały czas sobie powtarzałam w myślach słowa Pana Mordercy (od którego bądź co bądź wiele się nauczyłam) i udalo się ^~

Po przyjeździe do stadniny okazało się, że Pani jeszcze nie ma, są już dwie Kasie, a moja Jurla jest niestety na wybiegu... Złapanie jej zwykle graniczy z cudem, zwłaszcza jeśli idzie się po nią samemu (jak jest kilka osób, to jest jej raźniej opuścić stado, zresztą zawsze w kilka osób da się ją jakoś zagonić :p). Poszłam więc pełna obaw, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie o panu Parellim i jego radach, więc weszłam na wybieg w postawie wyraźnie dającej zwierzakom do zrozumienia, kto tu rządzi i czego chce ;) Jurla na początku udawała, że mnie nie widzi (stara sztuczka - potem w ostatniej chwili zrywa się do galopu i ucieka), a kiedy byłam kilka metrów od niej już chiała zwiać, ale wtedy nastąpiło coś dziwnego. Zawołałam ją (!), a ona od razu sama (!!!) do mnie podeszła. Normalnie szok, bo spryciara kojarzy swoje imię na wybiegu wyłącznie z wezwaniem do pracy ;) A tu proszę - niespodzianka. Czyżby PNH działało?

Potem małpę wyczyściłam nowymi szczoteczkami ;] Następnie zjadłyśmy sobie małe co nieco (ja batonika, ona marchewkę :p nie ma jak zdrowa żywność!!), a potem razem z moim małym pomocnikiem Klaudią (szczerze mówiąc to nie mam pojęcia co to za szkrab, ale mnie lubi i ciągle za mną chodzi XD) osiodłałyśmy małpę, a następnie poznałam Jurlę z małym szczeniaczkiem Arusi ^^ Potem wjechałysmy sobie na padok (właśnie przyszła Pani Danka) i od razu rozpoczęłam PNH.

Na początku ciągle wracałam do starych przyzwyczajeń i głupio się trochę czułam, bo musiałam śmiesznie wyglądać :p Jurla też była w szoku - przyzwyczaiła się do mojego mocnego, sportowego dosiadu i teraz kompletnie ją zamurowała moja leciutka postawa, a na dodatek to, że prawie na wszystko jej pozwalam, bo z reguły więcej jej zabraniałam :p. Jednak po 10 minutach chyba polubiła nowy porządek.

Dalej wszystko szło jak z płatka! Tylko z kłusem miałam jeszcze problemy, bo nie wiedziałam jak go wykonać w PNH. Galop wyszedł świetnie!! Tak jak w artykule Parellego ^^ Jurli też się bardzo spodobało, chociaż na początku była zaskoczona. Potem tak się rozpędziła, że myślałam, iż nie wyrobię ;) Chyba przypomniała sobie, że mimo to, iż teraz odwala głównie lonże, to jest koniem wyścigowym :DD

Miałam problemy jednak ze zgięciem bocznym :/ Ale wszystko przede mną ;D I zdarzył się nam z Jurcią mały wypadek - właściwie to mógł się zdarzyć. Akurat galopowałyśmy przez taką kałużę i widocznie pod wodą musiała być jakaś dziura, bo Jurli ugrzęzła tam noga i się potknęła. Kiedy próbowałam utrzymać z nią równowagę, małpka pośliznęła się na błocie i przejechała brzuchem (!) po ziemi, ale że byłyśmy nieźle rozpędzone i robiłam co mogłam, żeby ją podnieść - udało jej się wstać :))) Zmartwiłam się jednak, bo to po części moja wina, że wpadła w ten dołek. Ale wszystko skończyło się dobrze ^^

Mmmm... było cudownie ^^ Zauważyłam też, że Jurla jest bardzo posłuszna na zewnątrz, a robi się chamska w boksie (częściowo za sprawą Hagiwary, której nie lubi, a która ma boks obok niej). Ale na wszystko jest sposób ;) Po prostu będę czyścić ją na zewnątrz :pp Hihihi^^

Już nie mogę doczekać się kolejnej jazdy!! Niestety dopiero w niedzielę >< a to wszystko przez tę pieprzoną szkołę!!!!! Grrrrrrr...... No nic. Trzeba wypić to piwo ;pppp

Pozdrowienia :** (szczególne dla Martyny ^~ - dziękuję za wysłuchanie i mejla)

angel_of_fanelia : :
sie 29 2004 Średni nastrój...
Komentarze: 2

Hej^^ Ostatnio mój blog nie wygląda najlepiej prawda? To dlatego, że ciągle bawię się html mojej i Martyny strony ^_________^ Dopiero co ją założyłyśmy :)) Jest o końskiej tematyce i jak trochę ją dopracujemy, podam linka do niej ^^

Właśnie wróciłam ze stadniny i jestem zła :( Nie było instruktorki, bo są poprawiny i jazd nie ma o tej porze >< A później nie mogę, bo Dora ma urodziny. Aaaa właśnie!!

STOOOO LAT STOOOOOOOO LAAAAAT :D:D:D:D:D Wszystkiego nainainainai ^~ :****

^_^ Teraz zajmę się robieniem podstron dla naszej strony, a później przejrzę końskie strony. Zawsze mi to poprawia humor, jeśli nie mogę jechać ^_^

Dobija mnie początek roku szkolnego =.=''''

Pozdrowienia...

angel_of_fanelia : :